czwartek, 28 lutego 2013

Wino z daktyli - pierwsze zlanie

Z ostatnim dniem miesiąca postanowiłem zamknąć na jakiś czas temat win. Daktylowe stało w mieszkaniu od weekendu i o dziwo postanowiło zasygnalizować swoją obecność radosnym bulkaniem. W każdym razie drożdże ładnie opadły - zrobił się zbity 2 cm osad, więc nie było potrzeby czekać dłużej.Co można na razie powiedzieć - niewiele. Dziwnie smakuje - jeszcze mocno wyczuwalna cytryna i ogólnie dość kwaśno. Gdzieś na drugim trzecim planie pojawia się inna specyficzna kwaśność, która czuje się także w zapachu. Trochę to wszystko przypomina ssanie witaminy C - no ale to dopiero początek. Jeśli cytryna się ładnie ułoży i zharmonizuje to będzie to stały dodatek do białego wina. Z kwiatów bzu z cytryną też smakuje całkiem nieźle.


czwartek, 21 lutego 2013

Gronowe (kartonikowe) - pierwsze zlanie

Wiem, że nieco długo trwało zanim w końcu zlałem to wino, ale cały czas coś (a dokładniej brak wolnego balonu) stało na przeszkodzie. Na szczęście po zabutelkowaniu kiwi wróciły mi moje możliwości manewru. Cóż smakowało to jak młode wino. Podobnie wyglądało.Trudno powiedzieć nawet coś więcej - w każdym razie mimo, że przebywało dość długo nad osadem drożdżowym nie wyczułem jakiś negatywnych konsekwencji tego.
Mam nadzieje, że ze względu na główny surowiec wino będzie się szybko klarować. Na razie dam mu chwilę na zrzucenie tego co zostało wciągnięte. Wtedy będzie szansa powiedzenia czegoś więcej o smaku i zapachu - pewnie będzie i czas na dodanie dębu.

Do roboty w piwnicy pozostało więc zlanie daktylowego - zakończyło bulkać  kilka dni temu - ma ładny całkiem zbity osad oraz przyjrzenie się miodom - jasny gronowy czeka zapewne filtracja przed butelkowaniem (ale ile można czekać). 


wtorek, 19 lutego 2013

Czarny bez - kolejne zlanie

By nieco umilić sobie życie po wtopie z warzeniem piwa, zdecydowałem się na rozpoczęcie procesu zlewania moich win - dla niektórych to już naprawdę najwyższa pora. Na pierwszy ogień tradycyjnie najstarsze - czyli z suszonych kwiatów czarnego bzu. Przy ostatnim zlewaniu wino było strasznie perfumowe. Teraz zrzuciło trochę osadu i zdecydowanie zrównoważyło się w smaku. Tak jak byłem bardzo nieufny, tak zaczyna we mnie kiełkować nadzieja, że może coś z tego jednak będzie. Na razie wino zaszczepiłem delikatnie płatkami dębowymi - zajrzę do niego jakoś w okolicach Wielkanocy. Pewnie będzie trzeba też lekko dosłodzić, ale poczekajmy - jedno max dwa zlania i będzie można butelkować. Przepraszam za jakość fotki, ale jakoś wyjątkowo nie chciało mi się statywu rozkładać - a powinienem.


niedziela, 17 lutego 2013

Czeska dziesiątka - totalna klapa

W sobotę postanowiłem uwarzyć kolejne piwo. Akurat nadarzyła się okazja i warunki na fermentację dolniaka - więc czemu nie spróbować z czeską 10. Plan był następujący:
  • 52C - 10 min
  • 62C - 30 min
  • 72C - 30 min
  • 78C - 10 min
Początek był obiecujący. Po raz pierwszy zdecydowałem się zacierać z wysładzaniem. 4kg słodu 12l wody. Podgrzewanie prawie idealne 1C / min. Wierząc w wysładzanie odpuściłem sobie częste mieszanie - BŁĄD!! - ale na tym etapie było ok.
Problem zaczęły się przy filtrowaniu brzeczki. Za bardzo sprasowałem oplot i leciało jak krew z nosa. Grzebanie w gorącej brzeczce nie jest przyjemne - możecie mi wierzyć. W końcu 2h później miałem to co chciałem 24l brzeczki do gotowania. 
Gotowanie poszło bardzo dobrze. Grzałka zanurzeniowa świetnie się sprawowała a i kociołek grzał dobrze. Aż za dobrze bo w chmieleniu straciłem w sumie 7l wody w 60 min. No i kolejna mega zgrzyt - zostawiłem oplot na grzanie i nie wiem co się stało, ale się zwaliło. 17l brzeczki ciekło mi kolejne 2 godziny - a może dłużej. Już nawet nie robiłem fotek bo mi ręce opadły. A jak na koniec okazało się, że pokazało mi wszystkiego 8-9 blg a kranik lekko cieknie załamałem się całkowicie. 
Kompletnie bez wiary zaszczepiłem to piwko starterem zrobionym na Saflagerach W34/70 i zawiozłem do teściów - w piwnicy mają 10C.
Brzeczka smakowała cudnie - chmieliłem 30g Marynki 60 min; 15g Lubelskiego 30 min; 15g Lubelski 15 min - piękna goryczka. Niestety jestem prawie pewny, że piwo popłynie do Gdańska - ale się nie poddam. Wrzucę jedyne niezłe zdjęcie żeby nie było tak smutno - chmielenie.



wtorek, 12 lutego 2013

Kiwi - butelkowanie

Miałem chwilę przerwy w aktywności spowodowaną niewielkim przeziębieniem, ale wszystko już jest po kontrolą. Z uwagi na deficyt balonów postanowiłem zabutelkować wino z kiwi. Mogłem je co prawda jeszcze raz zlać, ale co tam. 
To miał być radosny dzień w Piwnicach Redutowych w końcu to pierwsze butelkowanie wina z sezonu 2012. Niestety nie do końca tak było. Przy samym butelkowaniu trochę problemów z korkami - jak nie urok to sraczka - ale to nie jest najgorsze. Naprawdę złe jest to, że wino jest niesmaczne. Puste i kwaśne. Jakiś tam zapach specyficzny ma, ale bukietu w nim tyle co tłuszczu w kostce bulionowej. Wino ma ładną barwę, ładnie się sklarowało, ale niestety sukcesów mu nie wróżę. Ponieważ było całkowicie odfermentowane to lekko dosłodziłem - do 2blg. Może to coś pomoże. 
Ma na to 40 dni - w Wielki Post ograniczam spożycie, ale jak nie wykorzysta szansy - będzie klarowanie temperaturą.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...