poniedziałek, 28 października 2013

Dunkelwaizen

Zacieranie
Dostałem gęstwę, dostałem brakujący słód, miałem wolną niedzielę... szkoda nie skorzystać z okazji. Zgodnie z planem na zakończenie roku czyszczę magazyn, więc na pierwszy ogień idą pszeniczniaki - ciemny oraz klasyczny. Żeby ciemny był naprawdę ciemny to troszkę mu niestety koloru brakuje, ale ja nie jestem jakimś wielkim fanem posmaków z piw ciemnych, więc myślę, że w sumie dla mnie to wyjdzie na plus. 

Zasyp:

  • Strzegom Pszeniczny - 2,25 kg
  • Strzegom Pilzneński - 1,0 kg
  • Strzegom Monachijski II - 1,0 kg
  • Strzegom karmelowy 150 - 0,140 kg
  • Strzegom Czekoladowy jasny - 0,100 kg
  • Sybilla - 25g
  • Drożdże Wyeast 3068
Chmielenie
Zacieranie:
  • 42 - 15 min
  • 52 - 15 min
  • 62 - 30 min
  • 72 - 30 min
  • 79 - 10 min
Wysładzanie: młóto zalane 15l wody - wymieszane spuszczone

Chmielenie:
  • 60 min - 25g Sybilla
W sumie zadowolony jestem - mimo, że Dunkel powinien być nieco ciemniejszy. Filtracja poszła całkiem sprawnie - podobnie jak całe zacieranie. Gdyby nie to, że zapomniałem podczas chmielenia dokręcić oplot to powiedziałbym, że wszystko było perfekkt.

Wyszło pewnie ok 20-21l blg 12 do tego z chmielin ok 1l na rezerwę.

Przelanie do fermentatora


poniedziałek, 21 października 2013

Skarby jesieni

Głóg
Nie pamiętam czy wspominałem, ale z uwagi na jakąś kompletnie nieprawdopodobną ilość prawdziwków zebranych ostatniego dnia w Czechach, z urlopu wróciłem z suszarką do owoców. A że mamy naprawdę wspaniałą polską złotą jesień, to wstyd nie korzystać z pogody i nie nazbierać sobie wspaniałych jesiennych dzikich owoców. W sobotę walczyłem i dzielnie obrywałem w parku głóg, oraz dziką różę - zarówno rosa canin jak i roa rugosa. Wszystko płuczę, czyszczę a następnie wrzucam do suszarki. W długie zimowe wieczory mam w planach likier głogowy, nalewkę z dzikiej róży. Głóg na pewno przyda się jeszcze jako dodatek do zaprawki do tarniówki a pewnie i jarzębiaka. Jarzębina stała się teraz moim celem numer dwa - bo niestety myślę, że tarniny w moich okolicach nie znajdę. Przy okazji ususzyłem dwa kilo węgierek - jak suszyć to na całego. 

Rosa canin
Rosa rugosa

sobota, 12 października 2013

Dla Kasi i Kuby

Po nastawieniu pigwówki muszę się przemóc, żeby zacząć zlewać wina i miody, ale strasznie mi się nie chce tego robić. Dlatego dziś będzie troszkę odejdę od tematu.

Skoro się nie pochwaliłem wielkim sukcesem to jak łatwo się domyślić nie stanąłem nawet na pudle. Od dawna wiedziałem, że nawet nie udało mi się przejść do decydującej fazy konkursy, ale bardzo ciekaw byłem tego co dostanę - każdy miał dostać metryczkę. 8.10 - czyli cztery dni temu - dostałem kartę ocen mojego Witbiera z I Warszawskiego Konkursu Piw Domowych. I muszę powiedzieć, że poczułem zażenowanie. I nie chodzi nawet o meritum tej metryczki - które dla mnie jest zaskakujące, ale może mój chamski smak i węch nie był w stanie wykryć w innych butelkach ani lizolu ani szpitala ani truskawek. Chodzi raczej o formę załatwienia sprawy. Eliminacje i konkurs były prawie miesiąc temu. Po miesiącu dostaje skan niechlujnie wypełnionego świstka, którego nie jestem w stanie do końca odczytać. Sam nie piszę ślicznie i rozumiem, że na eliminacjach można robić wszystko na szybko, żeby było - i jakbym dostał na gorąco taki skan to nie miałbym uwag. Ale po miesiącu można było to doprowadzić do jakiegoś ładu. Chciałbym też przeczytać - np. w mailu - podziękowanie, że wziąłem udział w konkursie, że zapraszają mnie za rok i że mam się nie przejmować, że piwo odrzucone tylko warzyć dalej - ale ja się robię czepliwy...



Druga kwestia dużo przyjemniejsza. Dziś koleżanka z pracy brała ślub. Dostali od nas skromny prezent, który całkiem ładnie się prezentuje i mam nadzieję, że przyniesie im trochę frajdy. Zdjęcie na szybko to trochę krzywo.


Katarzyno, Jakubie wasze zdrowie - żebyście mieli wiele okazji do wznoszenia toastów.

środa, 9 października 2013

Resztkowa pigwówka

Zgodnie z zapowiedziami wzmożonej aktywności porządki w piwnicy trwają. Znaczna część zalegających płynów, które nie bardzo nadawały się do konsumpcji, została w magiczny sposób zamieniona na bazę dla pysznych nowych napitków. Stary wypsot winogronowy nachodzi już - co zostało opisane (jak na razie całkiem zachęcająco to wygląda) dobrałem się też do wypsotu z resztek ponalewkowych. Ładnie w sumie się ułożył zapachowo, ale decyzja zapadła. Kupiłem kilogram pigwy - 3l psotki 75% i jazda. Tradycyjnie palce pocięte, cała kuchnia w pestkach, ale to naprawdę śliczny widok i cieszy serce domowego producenta. Pod koniec października zleję dosłodzę miodem (myślę, że to będzie lepsze połączenie niż przy dosładzaniu cukrem) - ot klasyczna pigwówka. Jak jeszcze jakieś owoce się trafią (może od teścia) to dorzucę bo miejsca trochę jest. Pigwę potem mam zamiar jeszcze raz zalać i i potrzymać z przyprawami (goździki, cynamon i kardamon) - może wyjdzie z tego wódeczka, może likierek - puszczę wodze fantazji.

niedziela, 6 października 2013

Wino żytnie v.1 - infekcja tlenowcem

Urlop się skończył, jesień zbliża się wielkimi krokami więc najwyższa pora zabrać się znowu intensywnie do pracy. Tak, tak - oznacza to, że wpisów będzie więcej niż ostatnio. Dzisiaj mała informacja dla osób śledzących losy wina żytniego. Wino złapało infekcję tlenowcem. Prawdopodobnie wzięła się ona z długiego trzymania nastawu w wiaderku fermentacyjnym (zapewne też z dostępem do tlenu). Z początku myślałem, że to może pyłek z dodanych suszonych kwiatów czarnego bzu. Zlałem więc wszystko do balona "pod szyjkę" zasiarkowałem i pojechałem na urlop. Niestety infekcja rozwijała się dalej. Ostatecznie wino trafiło do termouszlachetniacza. I w zasadzie jest to przypieczętowanie decyzji o zaprzestaniu produkcji win. Mam jeszcze 3 balony 10l z suszonym czarnym bzem, winogronami i daktylami. Sukcesywnie będę zlewał i decydował co dalej. Może jeszcze wstawię sobie jakiś mały nastawik z soku z kartonu - coś jak WOW, ale nic dużego już nie planuję. Zbyt dużo czasu mija i zbyt niepewny efekt. Co oczywiście nie oznacza, że zamykam bloga - w końcu domowy alkohol nie kończy się na winie :D
Dla ciekawskich dorzucam fotkę infekcji tlenowcem w pełnej krasie - lekko wstrząśnięta nie zmieszana
.

wtorek, 1 października 2013

Belgian Pale Ale

To zaległość jeszcze z przed urlopu. Jakoś nie było czasu, żeby się zebrać i wrzucić. W krótkich słowach chodzi o Belgian Pale Ale (BPA), które udało mi się uwarzyć na resztkach gęstwy Belgian Ardennes. Żeby wiedzieć, czy to piwko dla mnie, nawet wcześniej kupiłem sobie Belga z Lwówka Śląskiego i po uznaniu, że jest całkiem całkiem - zabrałem się do roboty. 

Wzorowałem się na przepisie kolegi Undeatha z piwo.org - BPA przepis nr 73 - nieco zmieniłem chmielenie oraz dodałem mech irlandzki. Była to też pierwsza warka, na którą słody samodzielnie śrutowałem. Ostatecznie było tak:

ZASYP:
Surowce
  • Strzegom Pilzneński - 2,8 kg
  • Strzegom Pale Ale - 2 kg
  • Strzegom karmelowy jasny 30 - 0,250 kg
  • Caraamber - 0,250 kg
  • Sybilla - 40g
  • Stary zleżały chmiel Marynka albo Lubelski) - 30g
  • Drożdże Belgian Ardennes V pokolenie (po Witku)
ZACIERANIE:
  • 62 - 30 minut
  • 72 - 60 minut
  • 79 - 5 minut
WYSŁADZANIE - 15l wody po spuszczeniu brzeczki przedniej wymieszana  odfiltrowane.

Wysładzanie
Zacieranie











CHMIELENIE:
  • 60 minut - Sybilla 20g
  • 30 minut - nieznany chmiel 30g
  • 10 minut - Sybilla 20g + mech irlandzki
Po raz pierwszy robiłem warkę rano - to dobra droga. Wszystko poszło w zasadzie wzorowo i chyba po raz pierwszy nie było żadnych problemów (nie licząc tego, że jak się okazało cukromierz przekłamuje o 2-2,5blg i trochę zamieszania było z podłączeniem chłodnicy). 
Po zatarciu i przełożeniu zacieru do kadzi filtracyjnej - myję kociołek i grzeję w nim wodę do wysładzania. Przelewam na raz całość i zaczynam grzanie przedniej brzeczki. Idzie wszystko całkiem sprawnie. 

Już w fermentatorze
Gęstwa

Po 2 tygodniach piwo zostało zabutelkowane i trafiło do piwnicy - było bursztynowe, młode smakowało mocno kwiatowo i było naprawdę ładnie sklarowane. Niedługo będą pierwsze testy.

Dezynfekcja





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...