A o to kolejna porcja zdjęć z porządkowania piwnicy.
Trójniak dzika róża 2011 - nastawiony w tym samym dniu co ten z domieszką głogu - także zlanie numer 2. Próba organoleptyczna wypadła trochę lepiej niż tego z głogiem. Mimo, że miód równie młody to bardziej ułożony, nie taki agresywny i ostry. Trochę mnie martwi, że na pierwszym planie wyczuwam rodzynki - tak było w przepisie by je dodać - ale mam nadzieję, że jak już będę rozlewał do butelek to rodzynki ustąpią pola róży.
Teraz już nie pamiętam - trójniak czy czwórniak - chyba jednak czwórniak - czarnobeziak - jesień 2011. Ten miód powtarzam jak tylko nie przegapię zebrania jagód. Czwarte zlanie i miód w zasadzie nadaje się do butelkowania - choć dla spokoju ducha jeszcze go chwilę potrzymam i zobaczę czy nic nie zrzuci. Smak już też w zasadzie ułożony - delikatny, bardzo miodowy (robiony chyba na lipowym miodzie) i z tą specyficzną cierpkością czarnego bzu a przez to nie za słodki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz