W sobotę postanowiłem uwarzyć kolejne piwo. Akurat nadarzyła się okazja i warunki na fermentację dolniaka - więc czemu nie spróbować z czeską 10. Plan był następujący:
- 52C - 10 min
- 62C - 30 min
- 72C - 30 min
- 78C - 10 min
Początek był obiecujący. Po raz pierwszy zdecydowałem się zacierać z wysładzaniem. 4kg słodu 12l wody. Podgrzewanie prawie idealne 1C / min. Wierząc w wysładzanie odpuściłem sobie częste mieszanie - BŁĄD!! - ale na tym etapie było ok.
Problem zaczęły się przy filtrowaniu brzeczki. Za bardzo sprasowałem oplot i leciało jak krew z nosa. Grzebanie w gorącej brzeczce nie jest przyjemne - możecie mi wierzyć. W końcu 2h później miałem to co chciałem 24l brzeczki do gotowania.
Gotowanie poszło bardzo dobrze. Grzałka zanurzeniowa świetnie się sprawowała a i kociołek grzał dobrze. Aż za dobrze bo w chmieleniu straciłem w sumie 7l wody w 60 min. No i kolejna mega zgrzyt - zostawiłem oplot na grzanie i nie wiem co się stało, ale się zwaliło. 17l brzeczki ciekło mi kolejne 2 godziny - a może dłużej. Już nawet nie robiłem fotek bo mi ręce opadły. A jak na koniec okazało się, że pokazało mi wszystkiego 8-9 blg a kranik lekko cieknie załamałem się całkowicie.
Kompletnie bez wiary zaszczepiłem to piwko starterem zrobionym na Saflagerach W34/70 i zawiozłem do teściów - w piwnicy mają 10C.
Brzeczka smakowała cudnie - chmieliłem 30g Marynki 60 min; 15g Lubelskiego 30 min; 15g Lubelski 15 min - piękna goryczka. Niestety jestem prawie pewny, że piwo popłynie do Gdańska - ale się nie poddam. Wrzucę jedyne niezłe zdjęcie żeby nie było tak smutno - chmielenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz