Oczywiście jestem nieco spóźniony - jak ostatnio ze wszystkim. Pierwsza degustacja była już ze dwa tygodnie temu, ale co tam. Pierwsza i druga butelka smakowały dziwnie - musiałem przyzwyczaić się do tego specyficznego nieco kwaśnego smaku. Jak otwierałem Witka po raz trzeci z kolegami przy okazji transmisji meczu zebrałem pochwały, że całkiem nieźle mi te piwka wychodzą.
Ostatnia degustacja miała miejsce z żoną. Zaraz po otwarciu pierwszy zapach jest bardzo kolendrowy. Pierwszy łyk dość kwaśny. A później dzieje się coś co mi jest trudno wytłumaczyć. Raz piwo pachnie kolendrą a raz kwasowością, raz jest bardziej kwaśne raz lekko pomarańczą smakuje. I to wszystko przy piciu piwa z jednej butelki - bardzo fajnie się te smaki i zapachy przeplatają i uzupełniają a całą kompozycja jest bardzo odświeżająca. Do tego stopnia nam posmakowało, że żona wydała werdykt, że to moje najlepsze piwo jakie piła.
Mimo fatalnego zacierania jestem naprawdę bardzo zadowolony z efektów - zwłaszcza po tym jak odkryłem, że mój aerometr szpetnie przekłamuje o 2 a może nawet 2.5 blg. Oznacza to że Witek nie miał jakiś marnych 8,5 blg tylko zupełnie akceptowalne 10,5 - 11.
Jestem z niego tak zadowolony, że zamierzam go wystawić w I Warszawskim Konkursie Piw Domowych - a co.
No to trzymam kciuki ;-D
OdpowiedzUsuń