Ostatnio jestem w permanentnym niedoczasie co ma dwojaki wpływ na moje hobby. Po pierwsze negatywny bo niestety nie wyrabiam się i nie daję rady wszystkiego zlewać, nastawiać, dokumentować. Stąd między innymi tak długa przerwa w postach i publikacja materiału, który powinien się pojawić jakieś dwa tygodnie temu - wtedy byłby bieżący. Po drugie niedoczas wpływa bardzo pozytywnie na jakość produktów. Wszystko sobie grzecznie stoi w piwnicy i dojrzewa. A im dłużej dojrzewa tym smaczniejsze się robi.
Na początek nowego roku fotki ze zlewania trójniaka głogowego - już się nieco ustał i trochę farfocli znowu się wytrąciło. Doprawiłem oba baniaczki kostkami palonej dębiny - wyszło 1g/l - myślę, że i tak miodzik ma wystarczająco dużo garbników. Jak widać klaruje się naprawdę ładnie - przy czym ja go nie mam najmniejszego zamiaru popędzać. Zajrzę do niego przed wakacjami - zleję i może połączę zawartość baniaczków - planuję butelkować przed świętami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz