Po pierwsze wiem, że strasznie się opuściłem - w najbliższym czasie nadrobię zaległości. Dziś troszkę o wynalazku - domowym ginie. Gin lubię - od dawna powtarzam, że skoro nie szkodzi Królowej Matce, to i mi nic po nim nie będzie. Bathub Gin to wynalazek amerykański z okresu prohibicji. Pędzono wówczas na potęgę bimber zbożowy, który, gdyby miał okazję leżakować w dębowych beczkach stałby się pewnie niezłą whiskey, jednak okazji nie miał. Popyt duży, państwo na karku więc nikt nie myślał o tym by trzymać beczki tylko starano się jak najszybciej upłynnić towar. A, że świeży bimber z PotStilla jest raczej podły, to było trzeba jakoś sprawić by wykręcał nieco mniej. I tak narodził się Bathub Gin - jałowiec, oraz różnego rodzaju zioła zalewało się rozcieńczonym bimbrem i następnego dnia można było lać w butelki i dostarczyć spragnionym klientom.
Tyle z historii.Wzorowałem się na tym co znalazłem w googlach. Na próbę nastawiłem 0,5l, żeby wiedzieć czy to w ogóle będzie pijalne.
- 305 ml wody
- 210 ml spirytusu
- łyżeczka suszonych jagód jałowca
- 2 małe ziarnka ziela angielskiego
- ziarnko pieprzu
- ziarnko kardamonu
- szczypta nasion kopru włoskiego
- dwie szczypty nasion kolendry
- po kawałku suszonej skórki z pomarańczy i pomelo.
Do butelki najpierw woda, potem spirytus (nawet nie zmętniał więc chyba niezły), potem nie czekając na przegryzienie się botaniki. Za dzień max dwa zobaczę jaki efekt.
No i jak efekty?
OdpowiedzUsuńhttp://tanie-pijanie.blogspot.com/2013/05/bathub-gin-degustacja.html
OdpowiedzUsuńWszystko opisane - w dwóch słowach - jest dobrze :D
Potwierdzam przepis ok, dodałem tylko ociupinkę cynamonu
OdpowiedzUsuń