Po szczytnym hasłem Listopad miesiącem porządków w piwnicy po raz kolejny przekopię i przeleję wszystko co mi tylko wpadnie w ręce. Na pierwszy ogień tak jak w temacie wino daktylowe - drugie zlanie i pierwsze zlanie trójniaka wiśniowego.
Daktylowemu nie wiele brakuje do klarowności - ze 2 obciągi, ale pewnie skończy się na tym, że zabutelkuje i podam na beaujolais (najwyżej będę filtrował przez watę). W zapachu specyficzne. W smaku landrynkowe. Żonie nie bardzo smakuje (za mało smaku za dużo aromatu) wg mnie da się pić. Zaszczepiłem płatkami dębowymi - czasem robią cuda - a w tym roku święto wina późno...
Wiśniak - co tu dużo mówić - gruby osad na dnie wiaderka, po zlaniu po 24h kolejne 2 cm. Ładnie pachnie, dosyć mocny i dosyć słodki - chyba trochę za słodki., W mieszkaniu co prawda bardzo powoli, ale fermentował więc liczę, że jeszcze zejdzie. Też dodałem płatków dębowych a jak będę miał czas to jeszcze w tym roku raz go zleję.
Fotki nie szczególne, ale co tam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz