sobota, 12 października 2013

Dla Kasi i Kuby

Po nastawieniu pigwówki muszę się przemóc, żeby zacząć zlewać wina i miody, ale strasznie mi się nie chce tego robić. Dlatego dziś będzie troszkę odejdę od tematu.

Skoro się nie pochwaliłem wielkim sukcesem to jak łatwo się domyślić nie stanąłem nawet na pudle. Od dawna wiedziałem, że nawet nie udało mi się przejść do decydującej fazy konkursy, ale bardzo ciekaw byłem tego co dostanę - każdy miał dostać metryczkę. 8.10 - czyli cztery dni temu - dostałem kartę ocen mojego Witbiera z I Warszawskiego Konkursu Piw Domowych. I muszę powiedzieć, że poczułem zażenowanie. I nie chodzi nawet o meritum tej metryczki - które dla mnie jest zaskakujące, ale może mój chamski smak i węch nie był w stanie wykryć w innych butelkach ani lizolu ani szpitala ani truskawek. Chodzi raczej o formę załatwienia sprawy. Eliminacje i konkurs były prawie miesiąc temu. Po miesiącu dostaje skan niechlujnie wypełnionego świstka, którego nie jestem w stanie do końca odczytać. Sam nie piszę ślicznie i rozumiem, że na eliminacjach można robić wszystko na szybko, żeby było - i jakbym dostał na gorąco taki skan to nie miałbym uwag. Ale po miesiącu można było to doprowadzić do jakiegoś ładu. Chciałbym też przeczytać - np. w mailu - podziękowanie, że wziąłem udział w konkursie, że zapraszają mnie za rok i że mam się nie przejmować, że piwo odrzucone tylko warzyć dalej - ale ja się robię czepliwy...



Druga kwestia dużo przyjemniejsza. Dziś koleżanka z pracy brała ślub. Dostali od nas skromny prezent, który całkiem ładnie się prezentuje i mam nadzieję, że przyniesie im trochę frajdy. Zdjęcie na szybko to trochę krzywo.


Katarzyno, Jakubie wasze zdrowie - żebyście mieli wiele okazji do wznoszenia toastów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...