Zgodnie z zapowiedziami wzmożonej aktywności porządki w piwnicy trwają. Znaczna część zalegających płynów, które nie bardzo nadawały się do konsumpcji, została w magiczny sposób zamieniona na bazę dla pysznych nowych napitków. Stary wypsot winogronowy nachodzi już - co zostało opisane (jak na razie całkiem zachęcająco to wygląda) dobrałem się też do wypsotu z resztek ponalewkowych. Ładnie w sumie się ułożył zapachowo, ale decyzja zapadła. Kupiłem kilogram pigwy - 3l psotki 75% i jazda. Tradycyjnie palce pocięte, cała kuchnia w pestkach, ale to naprawdę śliczny widok i cieszy serce domowego producenta. Pod koniec października zleję dosłodzę miodem (myślę, że to będzie lepsze połączenie niż przy dosładzaniu cukrem) - ot klasyczna pigwówka. Jak jeszcze jakieś owoce się trafią (może od teścia) to dorzucę bo miejsca trochę jest. Pigwę potem mam zamiar jeszcze raz zalać i i potrzymać z przyprawami (goździki, cynamon i kardamon) - może wyjdzie z tego wódeczka, może likierek - puszczę wodze fantazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz