czwartek, 29 sierpnia 2013

Cydr Lubelski

Dostrzeżony w Tesco, kupiony w Auchan, cena 9,90 za litr - Cydr Lubelski - szumnie zapowiadany jako ten, który ma stworzyć wzorzec polskiego cydru. Na każdym kroku powtarzam, że moje chamskie podniebienie wiele zniesie i na pewno nie dostrzega subtelnych niuansów smakowo - zapachowych, którymi zachwycają się eksperci i smakosze, ale to już zbyt wiele nawet dla mnie.
Długo spieraliśmy się z żoną co do tego czym Lubelski smakuje - ona obstawiała polopirynę, ja po długim zastanawianiu się, wąchaniu oraz zapoznaniem się z etykietką (na której są w zasadzie same bzdury i prawie żadnych informacji) stawiam na siarkę. Przez moment, gdzieś między drugim a trzecim łykiem, miałem jeszcze ulotne skojarzenie z zielonymi jabłkami Granny Smith  (a raczej ich skórką) - które chyba nawet znajdują się na etykiecie - ale po czwartym mi przeszło.
Więcej nie ma co pisać - zapłaciłem za niego podwójnie - pierwszy i ostatni raz i chcę o nim jak najszybciej zapomnieć (a zostało mi niestety jeszcze 1/3 butelki na jutro).
Pocieszające, że nie tylko ja mam takie odczucia Inna recenzja


niedziela, 25 sierpnia 2013

Trójniak wiśniak

W tym roku jakieś fatum nade mną wisi. Pulpa wiśniowa do wywalenia, wino żytnie chyba ma infekcje i siarkowanie mu nie bardzo pomogło a teraz jeszcze perypetie z kolejnym podejściem do wiśniaka.

3kg wiśni - niestety już nie takich fantastycznych jak poprzednio postanowiłem potraktować sokownikiem. Wiem, że to dość kontrowersyjna metoda, ale czytałem, że do wiśni można ją z powodzeniem stosować. A więc wiśnie bez drylowania w maszynę i na gaz... no i czekałem i czekałem. Niby miało trwać godzinę do dwóch a trwało prawie dwa razy dłużej - i jeszcze wiśnie musiałem odciskać - może problemem było to, że nie drylowałem ich? W każdym razie wycisnąłem z nich te 2l soku.

Jak wiśnie były traktowane parą ja zacząłem odważać miód. W planach miał być czwórniak - no i zaczęło się robić zabawnie. Dawno brzeczki nie przygotowywałem, ale nie wiadomo czemu wyszło mi, że na 10l potrzebuję 3,3l miodu. Potem sobie ubzdurałem, że litr waży 1,8 kg - no i odważyłem 3,3l czyli wg. "moich" wyliczeń 6kg. Następnie przypomniałem sobie, że czwórniak to jednak powinno być 2,5l miodu a kolega skorygował, że powinienem mnożyć przez 1,4kg. Szkoda, że już zacząłem mieszać miód z gorącym sokiem - może mógłbym jeszcze wprowadzić jakieś poprawki - a tak poszły konie po betonie. Postanowiłem jedynie zwiększyć objętość wody i tak ostatecznie brzeczka miała skład - 2l soku wiśniowego, 4l miodu i 6l wody.

Uwodniłem moje przeterminowane drożdże Enartis Red Fruid dodałem i poszedłem spać - po 24h powinna wystartować fermentacja a tu nic, po 36h nic... Po 48h zacząłem mieszać brzeczkę - pewnie mało w niej tlenu było i dodałem drugą porcję drożdży. Odczekałem kolejne 36h i ponieważ fermentacja nie ruszyła pojechałem kupić świeże drożdże - Enartis EzFerm - paczka 5g - po 24h od zadania wystartowały - kamień spadł mi z serca - teraz tylko trzymać kciuki za nie.


wtorek, 20 sierpnia 2013

Zaprawa orzechowa - zlanie

Minęło półtora miesiąca od zalania orzechów. Nalew zmienił kolor z zielonego na złotobrązowy. Nie widać tego na zdjęciach ale tak jest. Zlałem półlitrową butelkę pod sam korek - jeszcze coś na dnie w słoiku zostało. Resztę - mimo, że Cieślak o tym nic nie pisze - zasypałem 4 łyżkami cukru by wyciągnąć z orzechów jak najwięcej. Myślę, że razem będzie tego 600-650 ml i wystarczy na zrobienie 2l nalewki. Wydaje mi się, że 100 ml sobie odleję i będę w niewielkich ilościach używał do poprawiania smaku i koloru innych nalewek. To po prostu niesamowite, jak esencja orzechowa barwi. Przy czyszczeniu lejka zostało w nim kilka kropli zaprawki a zabarwiła na piękny koniakowy kolor wodę o objętości niewielkich szklanki - byłem pod wrażeniem. 
Teraz zaprawka powędrowała do piwnicy. Na koniec sierpnia połączę oba nalewy a wódeczkę nastawię jakoś na przełomie listopada i grudnia. Myślę, że na Wielkanoc 2014 roku będzie do pierwszych prób. Na zachętę fotki zaprawki 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wiśniowe wzloty i upadki

Kończy się sezon na wiśnie i jest to najlepszy czas na zakup tych owoców. Wiśnie są już bardzo ciemne, bardzo słodkie po prostu najlepsze by z nich robić różnego rodzaju dobrocie. Ja kupiłem nieco ponad 5kg pod Halą Mirowską z przeznaczeniem na nalewkę oraz jako dodatek do czwórniaka.



Porcję do czwórniaka - podkusiło mnie przyznaję się bez bicia - postanowiłem przefermentować krótko w miazdze. Nie drylowałem wiśni, lekko je rozbełtałem mieszadłem, trochę pogniotłem, zaprawiłem piro, dodałem wrzącej wody, pektopol i jak ostygło zaszczepiłem drożdżami. Przed chwilą wpadłem na to że mieszadło powinienem odkazić - ale już po ptakach. Upał jaki był wszyscy widzieli no i pulpę szlak trafił - tak mi się przynajmniej wydaje. Nie będę ryzykował nastawu i wylałem wszystko do kibla :(

Na szczęście lepiej mi poszło z nalewką. Co prawda będzie ona w tym roku nieco oszukana - dałem raptem kilogram - może półtora kilograma wiśni - ale mają one za zadanie uratować niezbyt udany rozcieńczony do 40% destylat. Oczywiście najpierw planowałem dokupić z kilogram, ale tak jakoś wyszło, że się nie zeszło. Do wiśni dałem miód wszystko odstawiłem by ładnie zaczęło fermentować na dzikich drożdżach. Po 5 dniach jak już wszystko naprawdę ładnie pracowało zalałem destylatem. Wiem, że produkt nie będzie przesadnie mocny - liczę na jakieś 25-30%, ale wzmocnić i doprawić innymi smakami (np wyciąg z wanilii, albo zaprawka do przypalanki) będę miał jeszcze okazję. Wyszło akurat tyle ile chciałem - cały słoik ok 4l objętości. Oczywiście siadł mi akumulator i nie ma zdjęcia już po zalaniu - pokażę więc tylko jak się drożdże na wiśniach rozbujały.

Trzymam za nalewkę kciuki - mam nadzieję, że coś z niej będzie. Jeśli chodzi o czwórniak to postanowiłem nie składać broni. Kupię 3-4 kg wiśni i przerobię w sokowniku, żeby mieć pewność, że tym razem będzie wszystko ok.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Wino piwo i plany

Było pracowicie - choć nie będzie fotek. W niedzielę po 13 dniach zabutelkowałem Witbiera. Wyszło go trochę mniej niż się spodziewałem - 18l. Podsumowując tamto zacieranie to kompletna porażka. W smaku dziwny. Chyba przesadziłem nieco z curacao - wyczuwalna jest pomarańcz, ale tak naprawdę coś więcej będzie można powiedzieć dopiero za dwa tygodnie jak się nagazuje i poda się go dobrze schłodzonego. Chyba sobie nie odmówię przyjemności (mam nadzieję) i otworzę sobie jedno na urodziny.
Przy okazji po raz pierwszy płukałem i zebrałem gęstwę. Mam zamiar wykorzystać grzybki przy kolejnym warzeniu - tym razem chyba Belgian Pale Ale. Dostałem butelkę do spróbowania, więc będę wiedział czy ten typ mi smakuje czy też nie. Jak się ze wszystkim uwinę i przede wszystkim zabezpieczę odpowiednią ilość butelek, to powinienem w długi weekend powalczyć.
Z nieco drżącym sercem zlałem wino żytnio-daktylowe. Pływała po nim dziwno nieco śluzowata błona, ale w smaku było normalne. Po prostu młode wino. Postanowiłem zasiarkować i zobaczę co się stanie. Jeśli to infekcja to po hauście powietrza wybuchnie, ale po cichu liczę, że to po prostu zawiesina z pyłku kwiatów czarnego bzu. Pożyjemy zobaczymy.
Ostatnia kwestia - w niedzielę robiłem krem z białego wina. Wykorzystałem moje wino z kiwi - muszę dodać, że z pewnymi obawami bo wino nie nabrało żadnych dodatkowych walorów smakowych. O dziwo w kremie całkiem się sprawdziło. Powiedziałbym, że w połączeniu z miodem wzbogaciło krem o dodatkowe posmaki, zupełnie niezauważalne gdy się je pije. Wygląda na to, że będzie to moje wino kulinarne a ten deser na jakiś czas zagości jako stała pozycja.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...