sobota, 23 sierpnia 2014

Z czym [szczym?] na Putina - vol.4

Jestem twardy i choć producenci mnie nie rozpieszczają nadal piję jabłka - choć ile tych jabłek tam faktycznie jest to nikt nie wie. Ostatni z pierwszej serii to Cydr Miłosławski - robiony przez Browar Fortuna. Zostawiłem go sobie na koniec bo też najwięcej sobie po nim obiecywałem. Normalna piwna butelka 0,5l, ładna, trochę robiona na starą etykieta 4,5% alkoholu. W opisie jest, że cydr jest półsłodki i półmusujący (półsłodki cydr 4,5% - to powinno wzbudzić wasze podejrzenia - taka uwaga na przyszłość - że cydr jest dosładzany, cydry normandzkie półsłodkie we Francji miały ok 2,5%), bez sztucznych barwników i aromatów. Brzmi zachęcająco - otwieramy, nalewamy... cydr bardzo jasny, gazowanie znikome, zapach jabłek - jak bym nie wiedział, że piję cydr to pewnie bym go nie poznał. W ustach słodko, zdecydowanie za słodko. Jak byłem mały rodzice kupowali mi czasem napój gazowany Oranżada Hellena - Cydr Miłosławski smakuje prawie identycznie. Przy którymś łyku pojawiły się posmaki jabłek - nawet dość jednoznacznie zidentyfikowane jako antonówka - gdyż był on identyczny ze smakiem soku jabłkowego antonówka. Zdecydowanie wielkie rozczarowanie - a ja mogę tylko strzelić sobie kielicha do lustra - jaki ja jestem łatwowierny i jak łatwo na tanie marketingowe sztuczki mnie nabrać. I znowu Wołodia się śmieje.

fotka z winicjatywy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...